środa, 17 czerwca 2009

Shimla i weekend z rodziną i przyjaciółmi!

Kilka wspomnien z naszego pierwszego spotkania...
Chandra Tal sierpien 2008
Nasze pierwsze spotkanie...jak wiele zmienilo sie od tego czasu...:)
Nagu, dziekuje za te zdjecia:)
Chandra Tal 2008!!
No i kochana ekipa, ktora tego dnia spotkalam..Nagu, Gautam, Emma, Manu!
Koniec wspomnien:) Wracamy do Shimla 2009
Widok na głowna czesc Shimla!
Widok z Shimla na okolice.. piekne zielone wzgorza dookola..
..z ta tylko roznica, ze te wzgorza maja okolo 2400 m:)
Shimla!! Stolica prowincji Himachal Pradesh... no i dom Manu:)
Drahanka po przyjezdzie!!
No i Ciarny w domu:)
Glowny deptak w miescie- MALL!

Glowny plac, z pieknym katolickim kosciolem w tle!

Z okazji festiwalu mozna bylo poprobowac indyjskich przysmakow:)
Na tym talerzu podaja "Poha"
"Moong Daal Halwa"
"Saboo dana z gotowanymi ziemniakami"

Sławne na cale Indie "Tikki"
W pewnym momencie pogoda uraczyla nas wielkim stormem!!!

Indira Gandhi !

Przecudowny zachod slonca nad Shimla!!



"Ojciec Narodu" czuwa nad miastem!!!

Z powodu festiwalu bylo naprawde tloczno:)
Niektorzy tancowali i mieli naprawde wielki ubaw:)
Czyz nie zapiera dechu w piersiach?!?!

Odbywaly sie tez pokazy himchalskiej kultury!!
A to juz widok z Charabra - odwiedziny Nagu!
Taki widok ma z hotelu:)
Dwa lobuzy - Manu i Nagu!

Najgestsze lasy w Himachal!!
Widok na okolice.. niestety lekko za chmurami:(





Pospacerowalismy troche po lasach:)

Okazalam sie za ciezka... zdjecie na rekach nie wyszlo:):)

Zachod slonca w Charabra!



Przepiekna lokalna roslinnosc.. niemal jak zywa kobra:)

Wow...bylo naprawde uroczo!!
A to co ciekawe drzewo na srodku drogi..
A co ciekawsze droga ta prowadzi do letniej rezydencji prezydenta Indii:) Minelismy ja nawet, ale zdjecia byly zabronione:(
Przyszla rezydencja Pryianki Gandhi...
Miała byc mala chatka, a jak sie okazuje powstaje wielka chawira!
Widok z hotelu Nagu.. niestety chmury zakryly czesc doliny:(
O poranku widok zapiera dech w piersiach..a w zimie widac nawet osniezone Himalaje!!
Dwa spiochy:)

W oczekiwaniu na sniadanko:)
Maly, ale jakze uroczy hotelik w sadzie!


Drahanka jak zwykle musiala poszalec na drzewach:):)


Manu jak zwykle robil za szefa kuchni...szykujemy sniadanie:)


A to juz przygotowania do sniadania...
czyz nie urokliwe miejsce na poranny posilek:):)

Dwa najedzone lobuzy - Manu i Nagu!
Takich kaktusow to w Polsce nie uraczysz:)


Niemal jak u siebie w sadzie:):)

Dziesiec minut na sloncu i bylam spalona.. haha.. ale kto kazal sie opalac:)
U nas ta roslina uchodzi za chwast i ja plewimy.. tutaj sie ja zbiera, gotuje i je:):)

Hotel i piekny widok wokolo:)


A to juz wizyta w wiosce Manu - Jutogh!
Kwitnace kaktusy na przywitanie:)


Przesympatyczna Anu (siostra Manu)... no i ich rodzinny domek w tle!
Widok z domu na doline:)
Ten pomaranczowy budynek to dom rodzinny Manu...
z pieknym widokiem na okolice!
No i wioska Jutogh!


Drahanka i Pinku (braciszek)...w katolickim kosciele w Jutogh!

Ostatni tego dnia spacerek i ostatnie spojrzenie na Shimla!


A to zdjecie, ktore sie zaplatalo...mamy lato w Delhi i bukiet owocow, jaki jest dostepny nieco sie zmienil.. nadal jednak sa pyszne..
To moj codzienny zestaw:):)

12-14.06.2009
To byl krotki, ale jakze intensywny weekend w Shimla. Glownym celem byly odwiedziny rodziny i znajomych Manu... w koncu czasem trzeba wrocic na stare włosci:):)
Wyjechalismy z Delhi w czwartek poznym wieczorem i dotarlismy na miejsce po 9-ciu godzinach jazdy lokalnym autobusem. Najpierw pojechalismy odwiedzic mamę i rodzenstwo Manu w malej wiosce Jutogh, okolo 10 km od Shimla. Miejsce przesliczne i jakze spokojne. Mala wioska na wzgorzach z przecudownym widokiem na cala doline. Uwielbiam takie miejsca. No i atmosfera w domu przecudna.. to byl mily czas.
Niestety na takim odludziu nie bylo zasiegu na ineternet, a przeciez Manu mial dzis pracowac "z domu", wiec musielismy wrocic do Shimla. On zasiadl wiec na komputerze, a ja delektowalam sie spacerkiem po Shimla. W ten weekend odbywal sie festiwal w Shimla, wiec bylo znacznie wiecej turystow. Odbywaly sie specjalne pokazy, na Mall'u poustawiano specjalne stoiska promujace turytyke w Himachal, czy serwowano indyjskie jedzenie. Wiele sie dzialo.. i o dziwo Shimla byla znacznie bardziej halasliwa i zatloczona niz zazwyczaj. Ale mimo wszystko najpiekniejszy i najslynniejszy na caly Himachal zachod slonca nad miastem podbil moje serce po raz kolejny. Okolo 21-szej Manu skonczyl prace i zaczelismy towarzyski wieczor z Gautamem.. koleny mily czas. Na noc zostalismy u Gautama.
Nastepnego dnia leniwy poranek, pyszne sniadanko i dalej w droge. Tym razem do Charabra, gdzie mieszka kolejny bliski znajomy Manu - Nagu. Charabra to malutka wioska oddalona od Shimla o jakies pol godziny jazdy autobusem, z przepieknymi wzgorzami i lasami dookola. W tym rejonie znajduje sie najwieksze zagestrzenie drzew w lasach w calym Himachal..Czuje sie ta zielen i nature wokolo!!! Nagu prowadzi maly hotelik na wzgorzu (Cedar Hill Lodge), wiec mielismy piekne miejsce do odpoczynku i spedzenia wieczoru. Nie bylo zbyt wiele czasu, ale i tak udalo nam sie pojsc na godzinny spacerek po okolicy. Piekne lasy, widoki na okoliczne doliny.. jakze uspokajajace i kojace miejsce!!! Polecam jezeli ktos ma ochote sie oderwac od halasu i wariactwa indyjskich miast:) Z Nagu spedzilismy niesamowity wieczor...opowiastki, smiechy i gawedzenie. Nagu poznalam w tym samym momencie co Manu w Chandra Tal.. Tego wieczora jeszcze smialismy sie, ze to ze teraz jestesmy razem z Manu, w pewnym stopniu mozemy zawdzieczac Nagu... w koncu obaj (Manu i Nagu) namawiali mnie do zmiany trasy i dolaczenia do ich grupy:):) I przeciez po malych perypetiach tak sie stalo:) Ku mojemu zaskoczeniu Nagu podarowal mi zdjecie, jakie zrobil tego wieczora, kiedy sie spotkalismy.. haha.. nasze pierwsze wspolne zdjecie.. no i nasze pierwsze spotkanie z Manu:):) W koncu od tego wszystko sie zaczelo:)
No.. wystarczy tych wspomnien:):)
Z Nagu spedzilismy piekny wieczor, jak i piekny poranek... pyszne sniadanie na łące z pieknym widokiem na doline. Czego wiecej pragnac. Naprawde wypoczelismy. Niestety plan dnia byl dosc napiety, wiec okolo 13-tej powrot do Shimla i Jutogh. Kolejne przemile popoludnie z mama i rodzenstwem Manu, potem odwiedziny kolejnych znajomych i znow w droge do Delhi.
To byl naprawde mily weekend:)

5 komentarzy:

  1. wspaniale się ogląda Twoje zdjęcia i czyta opisy.Jestem zachwycona Twoim blogiem i z całych sił zazdroszczę tego co przeżywasz :))
    pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Drahanko, mozesz sie dowiedziec jak sie tam u Was przyrzadza ten chwast:)
    Mam tego caly ogrod:)
    reszta fantastyczna, jak zawsze:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze raz dziekuje za mily komentarz... przyznam, ze to jeszcze bardziej motywuje:)

    Co do tego uroczego chwastu to wypytam Manu i przekaze przepis:)

    Do zobaczenia na blogu za miesiac, a moze nawet nieco dluzej. Jutro wyjezdzamy do Ladakh (Manu na tydzien, a ja na okolo miesiace)... wiec wielkie Himalaje przed nami:)
    PAPA

    OdpowiedzUsuń
  4. Pa,pa, Boze, ten Manu ma swieta cierpliwosc do Ciebie, latasz po tych gorach i latasz:)

    OdpowiedzUsuń
  5. great good to see you guys after a long time . M also from jutogh . Liked your blog.

    OdpowiedzUsuń